Grzyby rosnące na mrozie można łatwo rozpoznać
Jeśli kiedykolwiek mroziliście grzyby, to wiecie, jak wyglądają po zamrożeniu. Nadal trzymają się w całości, ale wszystkie są wodniste, tracą kolor, a często także typowy zapach. Warto o tym pamiętać, wybierając się na grzyby w poranek po przymrozku. Istnieje tak wiele rodzajów grzybów, że oczywiście nie do wszystkich stosuje się te same zasady. Dobra wiadomość dla miłośników grzybów jest taka, że niektóre grzyby rosną na mrozie, a innym w ogóle on nie przeszkadza.
Przymrozki mogą zniszczyć grzyby
Doświadczeni grzybiarze niezdatne po przymrozku grzyby widzą nie tylko oczami, ale czują także rękoma. Konsystencja grzyba jak najbardziej wiele mówi o tym, czy grzyb jest jeszcze dobry. Jędrniejsza konsystencja typowa np. dla kurek jest też bardziej odporna na mróz. Można je zbierać przez całą jesień, niezależnie od pogody. Te grzyby są więc naprawdę świetnym znaleziskiem – łatwo można je przygotować do spożycia, są smaczne, a dodatkowo przymrozki im niestraszne.
Niewiele jest grzybów, które… lubią mróz, ale takie też są. Najbardziej znanym jest płomiennica zimowa, zwana także opieńką asamitnotrzonową albo zimówką aksamitną. To grzyb na pierwszy rzut oka wyglądający na niejadalny, a jest wręcz przeciwnie. Jest bardzo smaczny, sprawdzając się zwłaszcza w zupach. Sama nazwa wskazuje, że grzyb ten wręcz uwielbia niższe temperatury.
Płomiennica zimowa to bardzo ładny wizualnie grzyb, które rośnie w dużych kępach, najczęściej na ściętych, ale i rosnących drzewach. Bardzo łatwo można je rozpoznać i umilić sobie nimi zimny, jesienny spacer. Ba, można spotkać je nawet zimą. Grzyby te rosną w listopadzie i grudniu, a spotkać je można w temperaturze nawet do minus dziesięciu stopni.
Jakie jeszcze grzyby rosną w niskich temperaturach
Innym znanym grzybem, który świetnie radzi sobie w niskich temperaturach jest wodnicha późna, która również jest jadalna – chociaż nie wygląda. O tym, że nie przeszkadza im zimno świadczy nie tylko nazwa grzyba, ale także fakt, że rosną od października do grudnia. Wodnichy to twardsze grzyby z płatkami, które występują głównie w lasach liściastych.
Teraz czas na grzyba, którym zachwycają się bardziej doświadczeni grzybiarze. Boczniak ostrygowaty jest bardzo znanym grzybem, z którego większość rezygnuje, ale inni uwielbiają. Tak czy inaczej, jest to grzyb leczniczy, który przez wielu jest doceniany za swoje właściwości antybiotyczne oraz przeciwzakrzepowe. Jest również pomocny w utrzymaniu zdrowego poziomu cholesterolu. Dodatkowo wspiera produkcję czerwonych krwinek i działa przeciw chorobom zapalnym i wirusowym. Wygląda trochę jak pieczarka, więc nic dziwnego, że nie przeszkadza mu mróz.
Klasyką gatunku w zimniejsze dni są także opieńki z charakterystycznymi brązowo-miodowymi kapeluszami pokrytymi łuskami. To grzyby doskonale znane wśród grzybiarzy, które można znaleźć od początku sezonu do końca listopada. Nie przeszkadzają im przymrozki, a dodatkowo z całą pewnością nie obniżają ich wartości spożywczej.
Uważajcie na te grzyby
Z powyższego tekstu mogłoby wynikać, że mrozy niewiele zmieniają, a wręcz są korzystne dla grzybów. Tak oczywiście nie jest. Niska temperatura powoduje prawdziwą klęskę dla fanów wszystkich najbardziej znanych i cenionych grzybów. Bardzo niskie temperatury nie tylko psują grzyby, ale wręcz czynią je niejadalnymi. Możecie zebrać takie grzyby, a następnie je ugotować, ale nie będziecie się nimi cieszyć. Krótko mówiąc nie wszystkie grzyby na mrozie to dobry pomysł.
Grzyby takie jak prawdziwki czy kozaki można znaleźć późną jesienią, ale często tracą one swoją jędrność, kolor i aromat. Wtedy po prostu musicie pomyśleć, że coś jest nie tak, a takiego grzyba nie warto nawet dotykać. Po jego spożyciu można bowiem spodziewać sę nieprzyjemnych problemów zdrowotnych. Rozstrój żołądka, wymioty czy biegunka raczej nie zaszkodzą waszemu życiu, ale oczywiście nie po zbiera się grzyby. Nigdy nie jest tak, że przez mróz dany grzyb przestaje być jadalny niezauważalnie – on przez swój kolor i brak aromatu wręcz krzyczy, aby zostawić go w spokoju. Kluczem pozostaje więc własny rozsądek.