Słowo klucz – „Legenda”
Imię i nazwisko Conora McGregora jest znane nawet tym, którzy zupełnie nie interesują się sportami walk. Irlandczyk zbudował na swojej osobie ogromne imperium, które zapewnia mu status jednego z najbardziej wpływowych sportowców w historii. Obecnie przy jego wyjściach do klatki same pojedynki tracą na ważności. Chodzi głównie o ekspozycję jego marki i sprawienie, że o zawodniku z Dublina będzie jeszcze zdecydowanie głośniej.
Tym razem jednak może być inaczej, ponieważ 32-latek ma przed sobą typowo sportowe wyzwanie. Amerykańska federacja UFC znowu skrada wszystkie nagłówki gazet i serwisów internetowych zajmujących się sportami walk. To wszystko za sprawą niezwykle wyczekiwanego i głośnego starcia McGregor – Poirier 3. Trylogia była w tym przypadku wymogiem, choć początkowo nikt się jej nie spodziewał. Legendarny Irlandczyk ze spokojem zdominował pierwsze starcie w 2014 roku. Stawiało go to w pozycji ogromnego faworyta do zwycięstwa w rewanżu na gali UFC 257, która odbyła się 24 stycznia 2021 roku w Abu Zabi.
Diamentowy chłopak
Tego dnia świat mma został jednak zatrzęsiony. Wszystko za sprawą pewnego 32-latka pochodzącego z Lafayette w stanie Luizjana. Błyskotliwy Dustin „Diament” Poirier oszukał przeznaczenie i znokautował McGregora w drugiej rundzie. Zawodnik z miejsca znalazł się na ustach wszystkich i przed trzecim starciem w tę sobotę to on może czuć się faworytem. Głupcem jest jednak ten, który zbagatelizuje wojownika z Dublina.
Wielu topowych zawodników myślało już, że mogą mu wejść na psychikę. W większości przypadków odwracało się to w drugą stronę, ponieważ Irlandczyk jest znany z bycia królem „trash talku”. Najważniejsze jest jednak to, że oprócz Poiriera mało kto był w stanie stworzyć mu realne zagrożenie w oktagonie. Wszystko to oznacza, że walka wieczoru gali UFC 264 zdecydowanie będzie gratką dla wszystkich fanów mma.
McGregor – Poirier 3 – data, lokalizacja, gdzie oglądać – transmisja TV
Ponieważ sytuacja pandemiczna w Stanach Zjednoczonych jest opanowana, nie można się było spodziewać tego, że pojedynek McGregor – Poirier 3 odbędzie się w kameralnej atmosferze. Miejscem zmagań jest olbrzymia T-Mobile Arena w Las Vegas. To tam Conor McGregor walczył po raz ostatni przed pandemią, kiedy to w czterdzieści sekund znokautował Daniela „Kowboja” Cerrone. Jest to także miejsce dwóch największych porażek w karierze tej ikony sportów walki. Uległ tam z Khabibem Nurmagomedovem w mma oraz z Floydem Mayweatherem Juniorem w boksie.
Nie wiadomo, jak ta wiedza wpłynie na obu zawodników. Jedno jednak jest pewne. Noc z 10 na 11 lipca przejdzie do historii mieszanych sztuk walki niezależnie od rezultatu tego starcia. Obejrzą go jednak tylko wytrwali, ponieważ walka McGregor – Poirier 3 rozpocznie się nie wcześniej niż o 5:30 rano czasu polskiego. Zachętą może być ułatwiony dostęp do walki. Nie trzeba jej bowiem wykupywać w systemie ppv. A wszystko dlatego, że prawa do transmisji gal UFC posiada Polsat Sport.
Stacja zawsze pozwala na obejrzenie wszystkich pięciu pojedynków karty głównej. Tym razem szczególnie warto rozważyć wykorzystanie tej możliwości. W pierwszym pojedynku pokazywanym w Polsce wystąpi bowiem wschodząca gwiazda sportów walki – Sean O’Malley.
McGregor – Poirier 3. Kto zamknie trylogię zwycięstwem?
Porównując oferty najpopularniejszych legalnych polskich bukmacherów (BETFAN, STS, LV Bet, Fortuna) widać wyraźną zgodność. Kurs na zwycięstwo Dustina Poiriera utrzymuje się na poziomie 1.80. Jego rywal, Conor McGregor był do niedawna liczony niemal identycznie. Teraz jednak za postawienie na niego złotówki, podwajamy tę kwotę. Oznacza to, że coś sprawiło, iż w ostatniej chwili Amerykanin stał się faworytem.
Czy to on wyjdzie zwycięsko ze starcia z McGregorem? Pięknem tej walki jest to, że zupełnie nie wiadomo jak odpowiedzieć na to pytanie. Zostawimy je więc w takim stanie i pozwolimy zawodnikom rozegrać to między sobą. Jedną rzecz można jednak powiedzieć śmiało już teraz. McGregor – Poirier 3 to zdecydowanie największe wydarzenie tego roku w świecie sportów walki, którego nie może przegapić żaden fan tego sportu.
